Reklama
Reklama

Stagg DMS-5700 – tani zestaw mikrofonów do perkusji

Stagg_DMS5700_inset

Testy mikrofonów do perkusji to fajne zajęcie – wiadomo, co się nimi nagrywa i który mikrofon do czego i jak ustawić. Otrzymaliśmy do testów zestaw mikrofonów do bębnów firmy Stagg, zestaw niedrogi i standardowo skompletowany. Przy okazji sesji nagraniowej odbyły się testy, a wyniki okazały się być dość ciekawe.

Przemysław Ślużyński

Image

Zestawy mikrofonów do perkusji to ostatnio równie modny temat, co mikrofon albo karta dźwiękowa “do tysiąca” – pojawiło się na rynku sporo takich zestawów, w różnych zresztą konfiguracjach. Do testów otrzymaliśmy zestaw “standardowy” czyli pełny – mamy wszystko, co potrzeba, aby nagłośnić (i ewentualnie nagrać) standardowy zestaw perkusyjny. W skład zestawu wchodzi: dynamiczny mikrofon do stopy, cztery dynamiczne mikrofony werbel/tom oraz dwa pojemnościowe paluszki do overhead’ów. “Na oko” mikrofony wyglądają solidnie i są wystarczająco ciężkie, aby sugerować solidną konstrukcję. Mikrofony werbel/tom są krótkie, co znacznie ułatwia ich ustawianie, a w połączeniu z łamanym wtykiem XLR prawie całkowicie likwiduje problemy występujące tradycyjnie przy SM 57. Oczywiście perkusiści wiedzą, że lepiej będą brzmieć, gdy blachy będą wyżej, a nie “leżąco na tomach”, ale jakoś o tym zapominają, również w studiu, wtedy krótki mikrofon jest wybawieniem (przesłuchów nie likwiduje, od tego jest realizator… ech…). Uchwyt jest nieodłączalny, zintegrowany z mikrofonem, więc nie zginie, a zwarta konstrukcja gwarantuje, że nic się nie złamie. Gniazdo gwintu jest uniwersalne – większy amerykański z brzegu, a głębiej umieszczony europejski – nie potrzeba “orzeszka”, który lubi zmieniać właściciela albo po prostu zostawać na gwincie statywu. Przy czym jak taki reduktor na statywie jest i nie daje się odkręcić (ręcznie, bo kombinerkami to zawsze), to mikrofon tak czy inaczej bez problemu przymocujemy.

Image

Mikrofon do stopy zgodnie z tradycją jest dużo większy, co sugeruje większą wkładkę. Ale niestety, w każdym mikrofonie dynamicznym z zestawu jest ona takiej samej, standardowej średnicy – e602 i inne mikrofony do stopy mają większą wkładkę. Mocowanie jest podobne, niestety, tu “orzeszek” jest niezbędny, w dodatku gwint “amerykański” w uchwycie jest z tworzywa – trochę szkoda, ten mikrofon jest największy i najcięższy. Kabel z mikrofonu do stopy wychodzi nieco pod kątem w kierunku mocowania – to ułatwia wprowadzenie całości przez otwór. Niestety, ze względu na kształt uchwytu ze strony mikrofonu nie da się całkowicie odchylić mikrofonu i ustawić go w osi ramienia statywu – to trochę utrudnia precyzyjne manipulacje wewnątrz stopy, zwłaszcza w przypadku małego otworu w przedniej membranie. Trochę większe mogłyby być “pokrętła” do blokowania uchwytu – są one dość małe i w dodatku zaokrąglone, co trochę utrudnia “zafiksowanie” mikrofonu w dobranej pozycji. Jednak po porównaniu z SM 57 czy e602 przestaję marudzić – tam zostaje tylko śrubokręt.

Uchwyty do paluszków są standardowe i pewnie trzymają mikrofony. Paluszki zasilane są standardowym phantomem, nie mają możliwości pracy bateryjnej i wyposażone są w klasyczne osłony przeciwwietrzne z gąbki. Mikrofony dynamiczne dają się rozkręcić – i w ten sposób stwierdzamy, że w obu modelach wkładka zawieszona jest dość sztywno, w zasadzie bez żadnej amortyzacji.

Image

Brzmienie to rzecz gustu, ale ten (gust) w przypadku mikrofonów do perkusji jest dość precyzyjnie ukształtowany. Mikrofon do stopy jest zwykle lekko “konturowy” – i tak też jest w przypadku testowanego Stagga DM-5010BD. W porównaniu z klasycznym Sennheiserem e602 (no dobra, są też inne “klasyki”) ukształtowanie charakterystyki jest nieco inne, brzmi nieco inaczej – dół jest podobny, środek podcięty jest trochę w “innym miejscu”, jednocześnie mniej jest najwyższej góry, obecnej w e602 prawie “do końca” pasma. Brak najwyższej góry nie wpływa mocno na brzmienie stopy, “punkt” jest niżej, w zasadzie w górnym środku. Za to zmniejsza przesłuchy z werbla i hi-hatu – może się to przydać.

Image

Mikrofony DM-5020TSS, czyli do werbla i kotłów, brzmią dość podobnie do SM 57, różnica to nieco większa zawartość najniższych częstotliwości i nieco mniejsza najwyższych, ale w warunkach scenicznych nie jest to problem nie do skorygowania.

Image

Paluszki o nazwie CM-5050HO (dlaczego HO a nie OH, to nie wiem) mają dość mało dołu, natomiast góra jest w miarę otwarta i czysta, oczywiście w zastosowaniach “bębnowych”.

Generalnie brzmienie mikrofonów “na sucho” pozytywnie mnie zaskoczyło – obawiałem się, że będzie znacznie gorzej, przecież cena całego zestawu porównywalna jest z ceną jednego mikrofonu do perkusji (!). Test nie jest w stanie pokazać, jak takie mikrofony wytrzymają trudy eksploatacji scenicznej, ale można przyjąć założenie, że jeżeli nie będziemy mieli ochoty troskliwie się nimi opiekować, to jeżeli zaczną wykazywać oznaki zmęczenia, to… bez problemu stać nas będzie na nowy zestaw 🙂

Image

Nagrania testowe powstały przy okazji nagrań zespołu Dwa65 – dziękujemy. Nagrania perkusji to nie jest zajęcie dla “mientkich” – zwłaszcza, gdy są to nagrania “setkowe” z udziałem wzmacniaczy firmy Marshall i basisty w reżyserce. Po takim dniu realizator słyszy niewiele, a jeżeli po nagraniach a przed testem ma miejsce mały demontaż, to zdarza się, że ktoś nadepnie albo co gorsza najedzie i “gdzieś coś się urwie” – w związku z tym testowe nagrania niestety obarczone są brumem… Nie słyszałem tego, nagrania kapeli są czyste, inaczej by mi łeb urwali 😉 – oczywiście mikrofony same z siebie są ciche, nie szumią ani nie brumią, coś zostało po prostu w studiu “naruszone strukturalnie” – i to nie wiem co, chyba jakiś piec podłączony linią do masy albo coś z mikserem…

Image

Do celów testowych wykorzystałem “tanie” przedwzmacniacze z miksera Soundcraft Spirit Folio SX – wyjście Direct, bez korekcji i filtrów HPF. Focusrite Octopre wypożyczony specjalnie do tego celu musiał wrócić do właściciela, a inny zestaw “tanich” przedwzmacniaczy, czyli Behringer ADA 8000 niestety zakończył swój żywot w dniu nagrania, manifestując swoje niezadowolenie z warunków pracy silnym zapachem spalenizny ze środka ;-). Kotły prawie wcale nie były tłumione – w założeniach mają być “ręcznie” precyzyjnie bramkowane, dla realizatora żaden problem, parę minut na utwór, a poczucie komfortu perkusisty – bezcenne…

Image

Perkusja wyjściowo została nagrana dość niestandardowym zestawem mikrofonów – można powiedzieć, że “odwrotnym”. Werbel to klasyka, SM 57 (od dołu też, ale dolnego mikrofonu nie uwzględniamy), natomiast stopa… też najlepiej brzmiała na SM 57 (jako podstawowy mikrofon, były inne). Z kolei kotły nagrane zostały przez mikrofony AKG D3400 – takie stare, “trójkątne”, a największy przez e602 – ten, który teoretycznie powinien znaleźć się w stopie. To, jak widać, nie jest standardowy zestaw, ale tak omikrofonowane bębny brzmiały dla nas najfajniej – w tej stylistyce i tego dnia, kiedy indziej byłoby na pewno zupełnie inaczej… Do testów porównawczych jako parę overhead użyłem parę paluszków Audio-technica PRO 37R – nic specjalnego. Oczywiście zestaw perkusyjny był większy, a mikrofony ustawione były między innymi także od spodu do werbla i oczywiście też do hi-hatu, ale ponieważ testowany zestaw mikrofonów jest taki a nie inny, ograniczyliśmy się do tego, co jest. Efekt zamieszczamy, każdy może posłuchać. Overheady są jaśniejsze i mają sporo mniej dołu, a duży tom brzmi bardziej “kartonowo” – ale sprawił to “porównawczy” e602 ze swoim konturem. Stopa ma inny “punkt” niż na SM 57, ale trzeba przyznać, że nie jest zła, tylko inna. Werbel – więcej dołu i troszkę ciemniej, ale praktycznie tak samo (brzmi średnio, bo bez dolnego mikrofonu, trudno). Dwa kotły całkiem dobrze, porównywalnie z AKG – dlaczego nie daliśmy SM 57? Ogólnie wydaje się, że kotły mają mniej ataku, a overheady są jaśniejsze i mają mniej “ciała” – to jednak niewielki problem, bo i tak dół powinien być w takiej konfiguracji mocno podcięty. Ogólnie – całkiem sensownie brzmiący zestaw, za taką cenę w zasadzie nie mam uwag, może poza taką, że do nagrań studyjnych trzeba dokupić koniecznie jeszcze jeden albo dwa dynamiki (werbel od dołu i ewentualny czwarty tom) i jeden paluszek (hi-hat). Walizka jest solidna i dość ciężka – wydaje się jednak, że mikrofony i tak wylądują “hurtowo” w jakiejś skrzynce.

Oto nagrania:

Stagg DMS5700

Studyjny zestaw mikrofonów

I jeszcze pojedyncze ślady w paczkach ZIP:

Stagg DMS5700

Studyjny zestaw mikrofonów

Image

Testowany zestaw mikrofonów pokazuje, że firmy Stagg nie trzeba się bać – inne mikrofony tego producenta też wykazują niezły stosunek jakości do ceny. Zestaw mikrofonów do perkusji w cenie nieznacznie przekraczającej cenę jednego standardowego mikrofonu używanego w tym celu to chyba okazja, a jeżeli do tego brzmi to całkiem sensownie? Więcej zależeć będzie od instrumentu i muzyka, i jeżeli już, to tu szukałbym pola do poprawy. Mikrofony w większości przypadków “dadzą radę”. Zwłaszcza porównując do popularnych zestawów mikrofonów perkusyjnych marki Samson, Stagg DMS-5700 brzmi o wiele lepiej, a przy tym jest solidniej wykonany. Oczywiście, nie jest to sprzęt riderowy, ale gdy ktoś jest sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem, to trudno ignorować ten zestaw.

 

Możliwości poziom_3
Brzmienie poziom_0
Jakość wykonania poziom_0
Opłacalność poziom_15
Ocena ogólna poziom_3
Do testów dostarczył: FX Music

Image 

Image

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
               
Reklama
Reklama