Powersoft M50Q DSP+ETH – ogromne możliwości za rozsądną cenę05.02.2014
Tomek Pawłowski
Powersoft M50Q zadomowił jakiś czas temu na polskim rynku pro-audio. Przez te parę lat seria DIGAM nie zdążyła się zestarzeć, a dzięki aktualizacjom oprogramowania firmware i programem zarządzającym Armonia to co powinno być up-to-date, jest. Hardware, czyli 2 moduły po dwa bloki dające cztery wejścia i cztery wyjścia na jedno urządzenie 1U pełen pakiet zabezpieczeń, zasilanie SMPS Green Audio Power, wzmacniacze klasy D, przetworniki 24bit/48kHz i to wszystko przy masie niewiele ponad 7kg brzmi jak nowinka świeżo pokazana na NAMM, a M50Q miały premierę w 2011 roku. M50Q DSP ETH zaprojektowany został jako bardzo wszechstronne urządzenie. Dzięki masie i gabarytom urządzenie idealnie nadaje się do zestawów mobilnych. Wyobraźmy sobie set dwunastu popularnych monitorów TFM-212, dla którego wzmacniacze ważą 22kg i wliczając blendę mieszczą się w casie 5U. Dla zaoszczędzenia czasu i zwiększenia elastyczności przy montażach producent przewidział dla obu modułów po cztery przygotowane wcześniej presety przełączane z tyłu obudowy. Trochę szkoda, że nie widać żadnych informacji związanych z DSP na przednim panelu. Można się domyślać, iż Powersoft uznał, że w miejscach takich jak klub muzyczny, szkoła itd. jest to zbędne, a bardziej zaawansowani użytkownicy mogą podpiąć skrętkę Cat5e i mieć łatwy dostęp to wszystkich funkcji. Na panelu frontowym oprócz czterech potencjometrów czułości wejść i wyłącznika znajdziemy zestawy diód informujących o wysterowaniu kanału, przesterowaniu, a także gotowości urządzenia i załączonym zabezpieczeniu termicznym. Na tylnym panelu znajdziemy cztery wejścia XLR oraz cztery gniazda speakon. Obok znajduje się gniazdo RJ45, diody czterech presetów, oraz przełączniki adresu DSP wzmacniacza. Szkoda, że nie ma drugiego gniazda RJ jako „podaj dalej”, trzeba się wyposażyć w switch lub router z funkcją switcha. Technicznie Bezpieczeństwo DSP Procesorem DSP każdego wzmacniacza Powersoft zarządzamy z poziomy rozbudowanego ale przejrzystego i stosunkowo prostego w obsłudze, dostępnego w języku polskim, oprogramowania Armonia. Oprogramowanie bez problemu łączy się wzmacniaczami, a menu jest intuicyjne. Jedynie przy blokowaniu presetów i grupowaniu urządzeń podpierałem się tutorialami na stronie. Filmy instruktażowe dostępne na witrynie producenta prowadzą za rękę przez wszystkie opcje konfiguracyjne. Na przykładzie serii K, co prawda, ale nie ma to większego znaczenia. Cały system projektuje się wizualnie w formie ikon na pulpicie. Możemy sobie poukładać głośniki, wirtualnie powkręcać wzmacniacze do racków… ale nie musimy. Wszystko co potrzebujemy jest dostępne po automatyczny wykryciu i dodaniu obecnych w sieci wzmacniaczy i dwukrotnym kliknięciu na nie myszką. Przydatnym „klockiem” jest grupa i pomimo, że dla M50Q przewidziana jest jedynie podstawowa, możemy za jej pomocą regulować wzmocnienie, czy wyciszać jednocześnie zgrupowane moduł (tzn. dwa kanały/połowę) wzmacniacza. Wszystko co potrzebujemy jest dostępne po automatyczny wykryciu i dodaniu obecnych w sieci wzmacniaczy i dwukrotnym kliknięciu na nie myszką. Dostęp mamy do mierników, tak napięciowych jak i natężeniowych na wyjściach, 5-punktowego korektora parametrycznego, polaryzacji, opóźnienia i wzmocnienia przed zwrotnicą. Za zwrotnicą do maksymalnie 12-punktowego korektora parametrycznego + filtrów górno i dolno przepustowych Bessela, Butterwortha i Linkwitza-Rileya z nachyleniem od 6 lub 12 do 48 dB/oktawę, zmiany polaryzacji opóźnienia i wzmocnienia dla każdego z kanałów wyjściowych. Ilość dostępnych filtrów parametrycznych zależy od wyboru filtrów HPF/LPF. Bardzo mi się spodobał symulowany podgląd odpowiedzi fazowej sygnału w zależności od korekcji wykreślany linią ciągłą na podglądanym właśnie kanale oraz przerywaną na pozostałych. Szkoda, że zmiany polaryzacji i opóźnienia nie wpływają na ten wykres, a tylko korekcje i filtry. Do kompletu znajdziemy oczywiście aktualne 4 presety w pamięci urządzenia oraz menedżer presetów pozwalający na import i eksport presetów między komputerem a pamięcią urządzenia. Masę bardzo istotnych informacji odnajdziemy znajdziemy rozwijając belkę z opisaną jako Podgląd i z tzw. Listy Systemowej. Temperatura modułów, aktualne obciążenie, poziom natężenia na wyjściach, czy aktywne zabezpieczenia są zebrane w jednym czytelnym oknie. Szczególnie ciekawą funkcją jest aktywna kontrola tłumienia przewidziana dla głośników niskotonowych i subbasowych. Wystarczy podać przekrój przewodu i jego długość, a DSP samo dba o kompensację. Choć w zasadzie… prądu zabraknie tak samo w kondensatorach, ale można sprawić, żeby przy 30m przewodu zachować brzmienie przy przewodzie 5m. Innymi słowy, Powersoft kompensuje barwę, a nie moc. Bawiąc się suwakiem w zakresie od -2 Ohm do +2 Ohm zauważyłem że w jedną stronę dostajemy więcej „punchu” i ciśnienia, w drugą bardziej miękki „hiphopowy” bas. Bardzo ciekawe narzędzie.
Więcej na stronie producenta Powersoft Dziękujemy firmie Sound & Lights Service za udostępnienie sprzętu i magazynu.
Do testów dostarczył: SoundTrade
Tagi: końcówka mocy, powersoft, DSP, Procesor głośnikowy, wzmacniacz instalacyjny, końcówka mocy do klubu, lekki wzmacniacz, Class D, klasa D, SMPS, zwrotnica, crossover, wzmacniacz
|
TOP AKTUALNOŚCIPopularne testy on-line
NAPISZ DO NAS! Jeśli brakuje w naszym wortalu testu instrumentu bądź sprzętu muzycznego którego szukasz, napisz do nas! Postaramy się przetestować urządzenie i opublikować test. |