Shure ULX-D ULXD24/B58 (ULXD4 i ULXD2 Beta58) + SB900 + SBC2000 – riderowy cyfrowy system bezprzewodowy z mikrofonem z kapsułą Shure Beta 58A18.10.2012
Jarek Mierzejewski, Jan Marek
Do testów dostaliśmy „wypasiony” zestaw składający się z nadajnika mikrofonowego ULXD2 wraz z akumulatorem SB900 i podwójną ładowarką SBC2000 oraz z odbiornika ULXD4. Nadajnik do ręki dostaliśmy z najbardziej popularną na profesjonalnych scenach wkładką Beta 58A. W ofercie są ponadto główki SM58, SM86, SM87A, Beta 87A oraz Beta 87C. Naturalnie, system może być również wyposażony w nadajnik body pack ULXD1. Żeby nie było – testy trwały pół sezonu 🙂 Aż się dystrybutor zaczął w pewnym momencie dopytywać, co tak długo… A przyczyna była prozaiczna, o czym na koniec. Pragniemy podkreślić, że niniejszy test odbiega nieco od „sztampy” – na początku nie będzie opisu co jak wygląda, jakie jest menu i z czego wykonana jest obudowa (to ostatnie jest w przypadku ULXa-D oczywistą oczywistością :-)). Na początek skupimy się na najważniejszych sprawach… Wręcz fundamentalnych. Technologia cyfrowa wkracza coraz szerzej do sprzętu nagłośnieniowego. Praktycznie nie ma już kategorii sprzętu, która od cyfrowych technologii byłaby wolna. W przypadku takiego sprzętu jak miksery zyskujemy zwiększoną funkcjonalność, którą można w skrócie nazwać All-In-One – miksery zyskują pełne wyposażenie w procesory dynamiczne, linie opóźniające na kanałach, procesory efektów i korektory graficzne na wyjściach. W przypadku końcówek te „cyfrowe” są zasadniczo lżejsze od klasycznych konstrukcji. A co zyskać można stosując technologię cyfrową w systemach transmisji bezprzewodowej? Zadajmy sobie pytanie – co było i jest największą bolączką bezprzewodowych systemów transmisji dźwięku? Ograniczona dynamika. W przypadku najlepszych systemów udawało się uzyskiwać dynamikę rzędu 100 – 105 dB. Inną bolączką było zmuszenie do pracy bez zakłóceń wielu systemów bezprzewodowych w jednym miejscu – pracował ktoś z Was na dużym festiwalu muzycznym, gdzie nierzadko jest 50 linii bezprzewodowych? Albo na targach, gdzie w niewielkiej odległości od siebie na kilkudziesięciu stoiskach praktycznie na każdym pracuje przynajmniej jeden system bezprzewodowy? No i kolejna sprawa – zabezpieczenie prywatności linii transmisji bezprzewodowej, by uniemożliwić podłączenie się do niej obcych nadajników. Wyobrażacie sobie na wiecu wyborczym przemowę Prezesa, która jest nagle przerywana, bo jakiś dziennikarz za sceną włączył swój mikrofon bezprzewodowy w celu przeprowadzenia wywiadu z np. przewodniczącym Ruchu Palikota? 🙂 I z głośników zaczyna „iść” głos Palikota? Byłby cyrk… Na wszystkie powyższe problemy odpowiedzią może być cyfrowy system bezprzewodowy. Może pod warunkiem spełnienia najwyższych wymagań jakościowych. Bo przy swoich wszystkich zaletach, technologia cyfrowa ma również i… wady. Właściwie – miała wady. Bo została się tylko jedna, a imię jej – jak drzewiej Tradycja – tak teraz Latencja 🙂 Używanie sprzętu cyfrowego wiąże się z opóźnieniem wynikającym z konieczności wielokrotnego przetwarzania dźwięku a analogu na cyfrę i z cyfry na analog. Opóźnienie to jest wpisane w użytkowanie sprzętu cyfrowego. Na szczęście w ostatnich latach procesory przetwarzające sygnały audio baaardzo przyspieszyły i teraz latencja nie przekracza 2-3 milisekund, a to są już wartości pomijalne. Oczywiście, by zagwarantować najwyższą jakość dźwięku należy zadbać o najwyższe parametry systemu. I Shure ULX-D to gwarantuje. Choćby kwestia dynamiki systemu – nowy bezprzewodowy cyfrak Shure gwarantuje dynamikę powyżej 120 dB! To wynik niedostępny dla jakiegokolwiek analogowego systemu… Zawdzięcza to m.in. wysokiej klasie przetworników analogowo-cyfrowych i przetwarzaniu z 24-bitową dokładnością przy próbkowaniu 48 kHz. Tak nas zaciekawiła ta kwestia, że do testów postanowiliśmy wziąć „pałkę” z wkładką Beta 58 oraz… zwykły, nowy (nie zapluty :-)) mikrofon Shure Beta 58. Po to, by przeprowadzić testy porównawcze. Jednak nie na jakimś-tam zestawie kolumn „weselnych” (bez obrazy), ale na dużym markowym koncertowym systemie nagłośnieniowym. Skorzystaliśmy – dziwnym trafem – z obecności na scenie dwóch świetnych wokalistów i w gronie kilku realizatorów zrobiliśmy ślepy test porównawczy. Efekt? Nikt nie był w stanie rozpoznać, kiedy wokaliści śpiewali przez system bezprzewodowy, a kiedy przez mikrofon na kablu… Brzmienie praktycznie się nie różniło. Zwykle gdy robiliśmy testy porównawcze między bezprzewodami a mikrofonami na kabelku, system bezprzewodowy jeśli nie był zdradzany przez kompresowane brzmienie, to przez pojawiający się szum… W przypadku Shure ULX-D nie ma mowy o jakimkolwiek szumie w stosunku do mikrofonu przewodowego. Wierność przekazu jest wręcz porażająca… Tak wysoka dokładność przekazu, wyrównane pasmo i dynamika są zasługą właśnie cyfrowej transmisji sygnały. Właściwie – transmisja jest nadal analogowa, radiowa 🙂 Ale transmitowany sygnał jest w postaci ZerJedynek. Dzięki temu nie ma w układzie nadawczo-odbiorczym kompandera, który jest głównym winowajcą degradacji sygnału audio w analogowych systemach bezprzewodowych… Unika się kompresji i dekompresji sygnału dźwiękowego, więc jakość transmitowanego dźwięku wynika z zastosowanej wkładki – a ta jest wiadomo jaka :-), użytego przetwornika analogowo-cyfrowego i cyfrowo-analogowego. A przy najwyższej klasy 24-bitowych przetwornikach i próbkowaniu 48 kHz poziom 120 dB jest osiągalny bez problemu. Z pewnością interesującą informacją jest całkowita odporność systemu cyfrowego ULX-D na zakłócenia generowane przez telefony komórkowe – przetestowane i potwierdzone 🙂 Nawet w przypadku wyszukiwania sieci, sygnał audio był całkowicie wolny od charakterystycznych artefaktów dźwiękowych. Jeśli dla kogoś 120 dB dynamiki to mało jest inna opcja – tuż po premierze pojedynczego odbiornika pojawił się odbiornik podwójny ULX-D4D oraz zapowiedź poczwórnego ULX-D4Q – mają one być wyposażone w cyfrowe złącza Dante. Na drodze cyfrowej system ma osiągać – bagatela – 130 dB dynamiki! Druga sprawa – zasięg. Producent podaje w parametrach technicznych Shure ULX-D wartość do 100 metrów. Na owym plenerze mogliśmy sprawdzić działanie nawet na odległość ponad 140 metrów (dalej był wysoki płot, a przez płot nie skakałem…). I sygnał był pozbawiony jakichkolwiek artefaktów i zakłóceń, sygnał był czysty i stabilny. Wynika to przede wszystkim z rewelacyjnej stabilności transmisji i wydajnej korekcji błędów. Kolejna sprawa – Shure ULX-D przy mocy nadajnika 10 mW może pracować w ramach jednego banku częstotliwości o rozpiętości 8 MHz na 17 kanałach. Wynika to z dużej stabilności częstotliwości nośnej i wynikających z tego niewielkich zniekształceń intermodulacyjnych. Do tego odbiornik ma wydajny system skanowania dostępnych częstotliwości i skutecznie omija zakresy „zajęte” przez inne urządzenia. Ciekawostką jest to, że wersje odbiorników podwójna (ULX-4D) i poczwórna (ULX-D4Q) mają system transmisji równoległej na dwóch częstotliwościach (!) i w razie pojawienia się zakłóceń jednej z częstotliwości system przełącza się na zapasową. Zupełnie jak w systemach Axient. A’propos systemu skanowania częstotliwości – odbiornik ULX-D jest wyposażony w złącze LAN, dzięki czemu może pracować w systemie zarządzania częstotliwościami Workbench 6. Jest również kompatybilny ze Spectrum Managerem Shure Axient AXT600. Niestety, tego nie mogliśmy sprawdzić organoleptycznie :-/ Odbiorniki Shure ULX-D mogą pracować w trybie High Density (1 mW) umożliwiając pracę nawet na 47 częstotliwościach. Zasięg ogranicza się wówczas do około 30 metrów, ale… w wielu sytuacjach scenicznych nie jest to problem. Większy problem… zakupić tyle systemów 🙂 W Polsce może sobie na to pozwolić pewnie tylko kilka największych firm. W trakcie testów posiadaliśmy tylko jeden zestaw, więc jakby nie było możliwości zweryfikować tej liczny systemów pracujących w paśmie 6 MHz, niemniej… Shure to Shure, a ULX – czy to w wersji analogowej, czy cyfrowej to… ULX. Kolejną zaletą cyfrowego ULXa jest wyposażenie systemu w chronione 256-bitowym kluczem szyfrowanie AES. Jak dotąd nikomu nie udało się złamać szyfru, choć próbuje wielu. Daje to absolutną gwarancję poufności przekazu – obsługa Prezesa powinna zainwestować w przynajmniej jeden taki zestaw 🙂 Synchronizacja odbiornika i nadajnika i przekazanie klucza odbywa się za pośrednictwem podczerwieni, z niewielkiej odległości od odbiornika. Nadajniki Shure ULX-D, w tym dostarczona „pałka”, mogą być zasilane dwoma ogniwami AA: bateriami alkalicznymi, akumulatorkami NiMH, bateriami litowymi bądź dedykowanym akumulatorkiem litowo-jonowym SB900. Ten ostatni ma tę zaletę, że po pierwsze – nie ma efektu pamięci, czyli można go doładować w dowolnym momencie, a po drugie w ofercie jest ładowarka na dwa nadajniki (dowolnie/zamiennie nadajnik ręczny lub paskowy) i SB900 można ładować bez konieczności wyjmowania z nadajnika. Jeśli chodzi o czas pracy – nie udało nam się pracować bez przerwy. W ciągu dwóch dni imprezy targowej na MTP w Poznaniu, bez doładowywania, do momentu pokazania się informacji o konieczności naładowania/wymiany akumulatorka, nadajnik do ręki z SB900 pracował prawie 13 godzin. Czyli dłużej, niż producent podaje w instrukcji obsługi. Warto podkreślić, że na wyświetlaczu nadajnika w przypadku wykorzystywania akumulatorka SB900 pokazuje się czas do całkowitego rozładowania. Co prawda tolerancja jest 15-minutowa. Ale dobrze że taka informacja się pokazuje. Dobrze, że pokazuje się również na wyświetlaczu odbiornika. W przypadku stosowania innych modułów do zasilania pokazuje się ikona baterii z 5-segmentową prezentacją poziomu naładowania. Nadajnik i odbiornik mają metalową obudowę. W przypadku nadajnika do ręki jest to stop aluminium. Nadajnik jest wyposażony w niewielki ekranik LCD, który jest czytelny dla osób poniżej 50. roku 😛 Obsługa menu jest prosta, ale wymaga lupy. Swoisty joystick do obsługi funkcji menu jest ukryty pod odkręcaną osłoną korpusu nadajnika. Ruchy w górę i w dół powodują przechodzenie między menu, w prawo/lewo wejście bądź wyjście z funkcji. Na poziomie edycji wartości funkcji zmiany są dokonywane ruchem góra/dół. Menu nie jest skomplikowane, poradzi sobie z nim każdy. No, może nie każdy wokalista, ale nagłośnieniowiec każdy 🙂 Mamy raptem do wyboru wybór mocy nadajnika (10 mW/1 mW), podgląd naładowania akumulatorków w szczegółach (temperatura, ilość naładowań w przypadku SB900, poziom naładowania) i informację o częstotliwości kanału. Możemy również dostosować offset wkładki mikrofonowej (zmiana poziomu sygnału). Co ciekawe, w odbiorniku mamy niezależne ustawienie poziomu sygnału odbieranego z nadajnika, więc w razie zbyt wysokiego bądź zbyt niskiego sygnału można to jeszcze skompensować po stronie odbiornika. Shure ULX-D4 do transmisji sygnału używa zakresu częstotliwości UHF – jak najbardziej fale są „analogowe” 🙂 Natomiast transmitowany jest sygnał zamieniony na postać cyfrową. Odbiornik wyposażono w dwie anteny działające w trybie true diversity, czyli sygnał jest pobierany z anteny, która otrzymuje lepszą jakość sygnału. Odbiornik jest w metalowej obudowie o szerokości 1/2 rack 19” i wysokości 1U. Gniazda antenowe znajdują się z tyłu obudowy, dlatego jeśli chcemy montować odbiornik w skrzyni rackowej, możemy się posłużyć „uszami”, w których są otwory na instalację anten. Wszystko jest w komplecie. Z tyłu znajdziemy także blokowane nakrętką gniazdo zasilania, gniazdo sieciowe LAN oraz wyjścia sygnału: XLR z przełącznikiem poziomu MIC/LINE oraz wyjście instrumentalne AUX do wyprowadzenia sygnału np. do combo gitarowego. Panel przedni jest klasycznie prosty. Obsługa jest uproszczona do granic możliwości. Do dyspozycji są 3 przyciski funkcyjne Enter, Exit i Scan, kółko encodera alpha-dial z funkcją wciskania, niebieskie diody informujące o tym, z której anteny pobierany jest sygnał, dwie linijki diód informujących o poziomie nośnej RF oraz poziomie sygnału audio oraz regulacja Gainu w postaci dwóch klawiszy. Wyświetlacz jest czytelny, monochromatyczny. Znajdziemy informacje o grupie częstotliwości, wybranym kanale, częstotliwości, poziomie wzmocnienia i typie podłączonego nadajnika. W zależności od sposobu zasilania nadajnika – jeśli korzystamy z akumulatora SB900 pokazuje się orientacyjny czas do całkowitego rozładowania, a jeśli są to „zwykłe” akumulatorki bądź baterie, na ekranie mamy 5-elementowy wskaźnik naładowania źródła zasilania. Shure ULX-D4 ma bardzo sprawny system skanowania częstotliwości i wyszukiwania zakresów wolnych od interferencji. Działa to znakomicie. Jeśli dany kanał został oznaczony jako dostępny, nie zdarzyło się by pojawiły się jakiekolwiek problemy z transmisją. Synchronizacja odbiornika z nadajnikiem polega na przyłożeniu w odległości do 15 cm nadajnika do emitera fal na podczerwień. Przesyłana jest częstotliwość oraz 256-bitowy szyfr kodujący transmisję. Warto wspomnieć o jeszcze jednej funkcji. System aktywnego skanowania częstotliwości wykrywa pojawiające się interferencje – w razie ich wykrycia dioda RF zaczyna świecić na czerwono, a na wyświetlaczu pojawia się tekst INTERFERENCE! W dużych konfiguracjach pozwala to inżynierowi odpowiedzialnemu za systemy bezprzewodowe na szybką reakcję. Testy trwały ponad 3 miesiące. Przyznaję, że od początku Shure ULX-D stał się „flagowym” systemem na obsługiwanych przez naszą firmę scenach. Kilkukrotnie robiliśmy dla znajomych realizatorów testy porównawcze bezprzewodowej i przewodowej Bety58 – nigdy nikt nie mógł określić, co było transmitowane bezprzewodowo, co po kabelku. Jakość dźwięku jest bezsprzecznie nieporównywalna z jakimkolwiek systemem analogowym, nawet wysokiej klasy. Nawet z Shure ULX… Dzięki skutecznemu systemowi wyszukiwania bezpiecznych częstotliwości nośnych, nie zdarzyło się również, by w jakiejkolwiek sytuacji w sygnale pojawiły się jakieś zakłócenia. A kilka razy ULX-D pracował w plenerach np. w towarzystwie TVP2 z kilkudziesięcioma systemami bezprzewodowymi. W trakcie testów Shure ULX-D zagrał również na dwóch festiwalach we Włoszech. Wszędzie wzbudzał zainteresowanie. Za każdym razem padało pytanie – co z latencją i czy rzeczywiście to takie dobre. Dawaliśmy „pałkę” pytającemu, żeby sobie „pogadał” do mikrofonu, by się przekonał że latencja jest pomijalna. Nawet nie musieliśmy odpowiadać 🙂 A po sztuce realizatorzy sami się przekonywali o jakości systemu. Każdy był zadowolony. No prawie… nie każdy lubił Betę 58 😛 Ale jeśli chodzi o czystość transmisji, jakość i dynamikę sygnału audio, każdy realizator (i artysta) stwierdzał, że Shure ULX-D to najlepszy system na jakim pracowali.
Do testów dostarczył: Polsound
TAGI: Shure ULX-D, cyfrowy system bezprzewodowy, Shure ULXD4, riderowy system bezprzewodowy, najlepszy system bezprzewodowy na rynku, polecany cyfrowy system bezprzewodowy, najlepszy mikrofon bezprzewodowy dla wokalisty, Shure ULXD24/B58, najlepszy cyfrowy mikrofon bezprzewodowy, riderowy mikrofon bezprzewodowy, cyfrowy mikrofon bezprzewodowy zarządzany z sieci LAN, jaki system bezprzewodowy ma wyjście cyfrowe Dante?, najlepszy system bezprzewodowy do wokalu, cyfrowy system bezprzewodowy z największą dynamiką i najmniejszym poziomem szumów, najlepiej brzmiący system bezprzewodowy na rynku, Shure ULX-D cena, jaki kupić profesjonalny system bezprzewodowy?, gdzie tanio kupić Shure ULXD sklep internetowy, gdzie kupić cyfrowy system bezprzewodowy Shure ULX-D, cyfrowy mikrofon bezprzewodowy z niską latencją
|
TOP AKTUALNOŚCIPopularne testy on-line
NAPISZ DO NAS! Jeśli brakuje w naszym wortalu testu instrumentu bądź sprzętu muzycznego którego szukasz, napisz do nas! Postaramy się przetestować urządzenie i opublikować test. |